B1 one axigon
 
 
Tym razem troszkę z innej beczki…., w końcu ile można opowiadać o bieżniku w oponach, aluminiowych śrubkach, pampersach, etc. Będzie o życiu, relacjach kobieta - mężczyzna, mąż - żona. A gdzieś między wódkę a zakąskę wciska się rower....duży rower.

 

Michał Śmieszek

 

W życiu każdego mężczyzny urodzonego w siodełku przychodzi taki dzień, kiedy mówi najbliższym: „Kochani, tatuś zmienia rower”. Jak wykazują niezbite wyniki badań naukowców taka nagła informacja może być przygniatająca dla jednej ze stron, i brzemienna w skutkach dla całej rodziny. Choć mężczyźnie wydaje się, że podejmuje ją zupełnie świadomie i wszyscy na tym zyskają, partnerka życiowa i/lub dzieci mają zgoła odmienne zdanie. W najlepszym razie takie nagle decyzje prowadzą do kilku cichych dni, noclegów w wannie lub na słomiance, w najgorszym...no cóż, ten kto oglądał słynną chińską produkcję „Dom latających sztyletów” ten może się domyślić dalszego rozwoju akcji. A wszystko przez „priorytety”....

Jako „doświadczony życiowo” reprezentant płci męskiej mogę tylko powiedzieć, że nie ma idealnego rozwiązania. Kupując nowy osprzęt, i drobne szpeje rowerowe stosowałem do niedawna technikę „Kochanie-ale-ja-to-mam-od-pół-roku-albo-jeszcze-dłużej”, która sprawdza się jedynie w przypadku niskiej wiedzy rowerowej małżonki/partnerki, lub też gdy kolorystyka nowych komponentów nie odbiega znacznie od starych. Poważne zmiany w rowerze wymagają niestety o wiele więcej szczerości w związku i dobrej argumentacji. Inaczej kończy się nieciekawie....

Tyle tytułem wstępu. Moja decyzja o przesiadce z 26 cali na 29era zapadła bardzo szybko i niespodziewanie, choć  ledwo dwa miesiące wcześniej zmieniłem ramę na tę „o-wiele-za-drogą”. Zaważyło na niej parę okoliczności:

Primo: pożyczyłem crossówkę-a-la-29er od mojego szwagra, który postanowił połamać sobie obojczyk. Niezapomniane wrażenia z jazdy oraz 3 najlepsze wyniki w sezonie wyzwoliły od dawna wygaszony wulkan marzeń.

 

Secundo: Internet – kopalnia informacji na temat 29er’ów, otworzył mi oczy. Okazało się, że nie jeden Gary Fisher na świecie..

                                            ikona2ikona3ikonagilona4

Grand Finale: Eeee...w wieczornym radiu usłyszałem piosenkę Scorpionsów „Wind of change”, co przypieczętowało decyzję o zmianie rozmiaru koła. Prawda, że zupełnie racjonalnie...

scorpions m

Tamtego wieczoru niespodziewanie oznajmiłem żonie: „Kochanie, muszę ci coś powiedzieć – odnalazłem drugą młodość...przesiadam się Wielką Stopę”. Pisałem wcześniej o świadomości rowerowej najbliższych..., cóż moja Małgosia doskonale wiedziała, że nie mówię o kochance tylko o kolejnym, cholernym nowym rowerze, ale reakcja była identyczna. Niczym major Sucharski rozpocząłem obronę mojego małego Westerplatte. On wytrzymał 7dni i skapitulował, ja tyle samo, ale postawiłem na swoim i wygrałem, choć było to prawie pyrrusowe zwycięstwo. Niczym stoczniowcy spałem na styropianie, w wannie, poznałem smak za słonej zupy, doświadczyłem „krzyku ciszy”. Na koniec usłyszałem tylko jeden warunek: „jeśli choć złotówkę dołożę do nowego roweru to dowiem się jak wygląda jesień średniowiecza”. Przyznaję że trochę zbladłem..

Pierwszy zapał opadł kiedy zapoznałem się z jakże „bogatą” ofertą rynku krajowego. „IV świat to za mało” tak można określić dostępność komponentów do dużego koła o rowerach nie wspominając. Zapał opadł jeszcze bardziej, gdy zobaczyłem ceny tego co jest oraz tego co nie ma w rodzimych sklepach. Niemniej klamka zapadła i jak to rzekł słynny filozof L. Miller: „Mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna ale jak kończy”.

Aby dodać sobie motywacji pozbyłem się podstawowych części z mojej 26-óstki. W wyborze serca roweru – ramy ostatecznie pomógł szczęśliwy zbieg okoliczności a przede wszystkim opinie 29erowych forumowiczów z Forum-rowerowego. Zakupiłem ramkę holenderskiej marki Be-ONE, model AXIGON w ładnych błękitnoczarnych barwach. Do tego doszedł sztuciec – słynny RST M29AIR.

Panie i Panowie, jestem szczęśliwym człowiekiem! Ameryki nie odkryłem, ale nową przyjemność z jazdy owszem. Nie mogę się już doczekać prawdziwego wypadu w góry, który zweryfikuje ostatecznie mój obecny entuzjazm do Wielkiej Stopy. Jestem bardzo dobrej myśli. Choć nie jest to proste, w Polsce można złożyć 29era. Co więcej – nie musi kosztować jak zboże. Oferta krajowych dystrybutorów z sezonu na sezon jest coraz bogatsza i bardziej zróżnicowana.  Naturalnie mam świadomość, że 29er Europy jeszcze długo nie zdobędzie bo jesteśmy kontynentem zbyt konserwatywnym kolarsko niż reszta świata. Ważne aby jak najmniej narzekać i zmieniać na lepsze obecny stan rzeczy. HOWGH!

Przesiadka na „Duże Koło” spowodowała mój „come-out” (obecnie modne, rdzennie polskie wyrażenie) – nie boję się mówić o nowych częściach, które wymieniam w swoim rowerze. Szczerość w tej kwestii bardzo pomaga w codziennym życiu oraz zrozumieniu przez rodzinę, problemu nieuleczalnej choroby „Cyklozy”. Na koniec najważniejsze: jesień średniowiecza ominęła mnie szerokim łukiem, dzieci mają co jeść i śpię z tą samą żoną w jednym łóżku. Szerokiej drogi!